Płonącą jak słońce, kometą pustoszącą planety,
W daleki wszechświat wypuszczoną satelitą,
Gwiazdą, co odbija wszystkich emocji palety.
Jestem kamieniem rzuconym na spokojne jezioro,
Cegłą wrzuconą do głębokiej studni,
Bumerangiem powracającym naokoło,
Słowem wyrzuconym przy śmiałej kłótni.
Jestem statkiem tonącym pośród morskich fal,
Wulkanem zatracającym swoje ogniwa,
Podartym garniturem czekającym na kolejny bal,
Samochodem z bakiem pustym od paliwa.
Jestem poetą spadającym między gwiazdami,
Człowiekiem w nudnej historii pisarzy,
Marzycielem z niewyobrażalnie kosmicznymi planami,
Jestem sobą, lecz spadam bez twarzy.