pozwól mi się sobą cieszyć,
po salonach, w gęstych trawach,
skrupulatnie, bez pośpiechu.
Pozwól czytać z głębi oczu,
to co jeszcze nienazwane,
o wieczory, noce droczyć,
o poranki wilgotnawe.
A na łąkach, na bezdrożach,
w lśniących, rudych nurzać włosach,
pozwól całą się całować,
pozwól się na rękach nosić.