chwili gdy dziecię jej zapłacze,
przy narodzinach, cudzie świata,
by już je wtulić i pogłaskać.
...A z ust tej którą wraz z kołyską,
niesiono ranną gdzieś w zaświaty,
usłyszcie szept, choćby najcichszy
i na mogiłę rzućcie kwiaty.
Wśród gruzów widać we łzach twarze,
w nadziei wyciągnięte dłonie,
powolnie palą się lichtarze,
a dookoła płoną domy.
Raz tylko jeden czeka matka,
chwili gdy dziecię jej zapłacze,
a ono patrząc w oczy światu,
bezbrzeżnym się zanosi płaczem.
To jest czas próby i dla Ciebie,
ktoś wziął na ręce je, przytulił
i coś dziecinie tej zaśpiewał,
po ukraińsku rzewnie, czule.