naszych sumień. Wysoko,wysoko nad nami,górują olbrzymie lampy dając światło które dobiega do nas w jakże zwiewnym półtonie. W nozdrza uderza mnie zapach
gromnic i wilgotnych od modlitw drewnianych klęczników. Trwam w skupieniu nie wyróżniając się z tłumu rozmodlonych październikową nadzieją a strudzonych życiem,nadciągających raz po raz-pielgrzymów.
Za witrażami,nie młody już dzień oplata swym płaszczem ulice,drzewa,domy,kościół oraz pobliską figurę Najświętszej Maryi Panny... Tam,po drugiej stronie kolorowych szyb,życie zdaje się nie zauważać doniosłości ciszy-tej ciszy w której jesteśmy zanurzeni i dla której tu
jesteśmy.
Wezwani na Ucztę Baranka !
W pewnym momencie,policzkuje mnie swą oczywistością zdumiewająco prosty fakt ! Przybywamy tu,wolni od fetyszu doskonałości tego świata i zwyciężamy go już samą tylko
wolą uczestnictwa we Mszy Świętej !
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu...