fb

Czy na pewno chcesz usunąć swoje konto?

Usunąć użytkownika z listy znajomych?

Czy usunąć zaznaczone wiadomości z kosza?

Czy chcesz usunąć ten utwór?

 
Polskie plemię, Polska krew
Wysłany: 15:55:33 2025-05-12
może moje mięśnie są smukłe i wątłe może moja matka ma imię na literę K przepadła możliwość królestwa klakson słychać, wrót dorzecza chcesz czekać a wokół tylko telefony i smutek kobiety w rzece marzeń, z której niejeden nie potrafił nie potrafił wyjść, niczym z okna wyskoczył ten, co jedno oko trafił na siedem nieszczęść przypadków siedem, drenaż wyspy to się nazywa czy nie koli Cię ta droga? czy mariaż sokoła z osłem nie staje się dla Ciebie czymś zupełnie obrzydliwym? brzydzę się chamstwa i góralskiej muzyki dla Ciebie to Stańczyk był gwiazdą dla mnie Chochoł moją muzą co podwawelską krainę zmienił w rozbrzmiewające cymbałki buchalter i nowicjusz w lesie zmienił mu szyfry dajcie leśnego wiatru, niech zabrzmieją znów strofy poety onegdaj odbyło się widowisko w zacienionej krainie krążyły ptaki lotne i witały miraż ewolucji gdyż człowiek powrotny niczym samiec alfa zdarł się, zapłakał i poszedł w samotną nienawiść oddech życia jest, i ja jestem, więc precz, do czorta czymże więcej jest ta godzina odwrotna niźli pieczą daremnej kłótni modlitwy tłumy dali Bóg, aniżeli zaniecham popiołów gdyż trubadurzy gwizdali na gwałt, na samopas popędzali ćwieków niejasnych, ćwieków samotnych gasną lampy wielkiego miasta, wielkomiejski blichtr jest i basta, bo temu kto powiedział inaczej jemu suchego chleba pajda, mączka tygrysia bo Tygrys i Wąż totemiczne drzewo plemię ta bicz nie śpi, ta bicz gryzie wafla i odżywia się sutanną bo ona nie z tej Ziemi jest, nie z tego świata jej na imię Tajemnica, a wołają ją Panna z tej konstelacji najwięcej wojażerów widuję choćbym nie rozumiał świata, to świat pojął mnie wtór ale ja rozumuję, ponadczasowy kasztelan pieczą władam nad nadwiślańską jesienną burzą bo któż by się spodziewał gościa, co i powróżyć może i spędzi noc z niebieską panią i szklankę stłucze nocą pańską, której nigdy nie było tak, muszę się przyznać, kocham po prostu polskie filmy biało-czarne, one tchną ducha w inaczej wyjałowioną Żemlję z Chrystusa Króla w Narodzie Wybranym Żmij się nazywał, i nie był pijany a nastrojony kogucim duchem ażebyś wędrowcze docenił nowy ogród pełen nasion Luiza, a to jej imię było, wybranka samego Pana Boga pojechała raz do Meksyku ach, gdyby Luis Bunuel wyreżyserował sobie dramat psychologiczny z Silvią Pinal i Zbigniewem Cybulskim cóż to byłby za mariaż dwuznaczny a gdyby tak Holubek zagrał u Polańskiego w Dziecku Rosemary przecież on tam nie pasuje ach, pasuje, pasuje, jeszcze jak gdyby tak Barbara Krafftówna u Bergmana grała i z nim płakała, i w jego objęciach się śmiała śmielej, dawaj do tańca, koniec gry zaczyna się i kończy na raz, dwa, trzy... śmielej, wybija godzina, znów nowe się tworzy i toczy swój garb ta Ziemia się droczy i znów światło nadaje, i koniec jest bliski znów wszystko do La Valse Brilliante Zygmunta Koniecznego ach, ten śpiew Demarczykówny rozbrzmiewa w Olimpii i wszystkie neony wieszają się u bram niebios to znowu Jacques Brel nuci pod bramą ulicznic, pod zewem chuci czystej, ludzkiej, zepsutej, zdrowej może moja matka tam zostawiła swą połowę może Panną K. nazywać się nie lubi lecz tą panną była, lecz ta panna to Ja bo Ja Jestem, jak gałęzi na drzewu życia znów braknie tak Brahma się otworzy, i nowe drzewo odgarnie to znów Odyn-Cyklop siada na swym tronie znów zgarnia te liście, rzuca pod nie płomień a niech płonie, niech gra muzyka, niechaj płoną gęsto rzeką, co nie chce, a co śpiewa mleko muzyko graj, niech Droga Mleczna wskaże piewcę Fauna na fujarce, samego Szatana wiecznie rogatego niech pokaże nam muzykę naszego skrawka Wszechświata niechaj Elon Musk jutrzenką na Marsa zawita niechaj skrzętnie posprząta Księżycowy dwór bo tam każdy swój, tam każdy to brat Mordoru bramy echo swe rozbrzmiewają w karczmie Rzym na grę w kości Sauron rzuca majestatyczny Necromancer głosem Cumberbatcha śmieje się w głos - trzy i trzy, hohoho to nie tego cyfry, to Chrystusa wina że włócznia Hefajstosa jego bok przebiła jemu kazać dyndać na tym krzyżu prostym to hańba największa, to się nazywa postęp jestem zdumiony, widzę źdźbło w oczętach mojej ukochanej, do niej piszę nie od święta do niej piszę cały, do niej zlewam się w porcięta gdyż tak kocham Annę, niezawistną i pociągłą i nie byłbym sobą, gdybym nie wyznał tego późną jesienią, w cieniu ślepego Odyniego oka na warstwie Yggdrasilu, Sauron źrebaka zarzyna bo znowu coś wpadło do jego oka to Gwiazda Nazareńska, cień okrutny naszego 2025 Roku Pańskiego bo tak oto Sauron wrota Mordoru otworzył i się zakochał... wyszeptał jej, znane już Wam, imię i schował skrzętnie, gdyż biedny imperator myślał że nikt go już nie pozna, i będzie władał wiecznie a tu się Benjamin Netanyahu pomylił bo jej imię znać będzie cały świat jej imię pozna każdy Boży kwiat niech jej imię będzie zapisane bożymi literami w moim biczu bolesnym, w moim pogorewaniu nad Litwą, ojczyzną Adama Mickiewicza i Ewy Wilczak, z domu z nad morza płynęła moja matka, czortem poganiana moja Matka, to Morze, to Litwa, to Pogan Boska Dusza to sterczący kikut u boku leśnego starca Radagast nie dał się zesłać na Ludzki Krzyż Krzyż przebrzydłej woli, pod Ponckiem Piłatem wolał lubieżnie na sarenki patrzeć do woli i któż mu zabroni... wołanie psa, wilka złego wycie bo Annę ja kocham, nieskrycie ja, Fenrir, Lokiego syn, naznaczony wilk traum pierzastych, górskich plemion zgonu rabotnik ażeby Polska nie umarła gdy skończy się holocen gdy Arktyka dokona żywotu a Biegun Północny usadowi się głęboko w Ruskim Kraju Irkucki szaman, jego głos z południa dobiega głęboko, w głębokim szale On jeden porywa się na pra-jurajską zdobycz oto Wilk Kosmiczny, Ja, Fenrirem zwany z krwią golemią, z krwią fizyczną, z krwią trolli utożsamiam się Ja najbardziej to barbarzyńcy krew, to szwedzki chleb to niezwykła rzecz, to łabędzia śpiew brodzi między brzózkami w ambiwalentnym płaczu "już Cię nigdy nie zobaczu..." czuj, czuj... czuwaj... młody wędrowcze chodź zobacz ile jeszcze liści Odyn napłakał pamiętaj! jeśli chcesz znać Jej imię wystarczy tylko w krzyk wbrew natury prawom wejść: "Ja Gorę!!!" śmiał się Szatan swym nieludzkim posmakiem siarki: "Twoje Gorę Ja... Chromolę" hahaha tak na szczycie góry Izaak swego brata sprzedał w imię swojej matki Mario... gdybyś tu była, na wieki wieków, Amen drugi powiedział żeś na wieczność sprzedana Ojcowi niebios gdy Ziemię zakładał, Ciebie jedną zobaczył, a oko mu wybieliło Mario... Anno... Katarzyno!!! O Nie! Boże Drogi... cóż ona narobiła ten piękny, zboczony świat jakby w darze ludzkim gniotom dała się sprzedała, krwią w gacie narobiła powiła syna najmilszego Gada, Węża, Żmija, Męża Jezus Chrystus miał na imię potężne jego imię Ja go za to nigdy nie winię że miał Matkę-Staropolankę Wszechpotężną Matkę Boską która modli się za nami, grzesznikami, Polakami... za naszą ułomną wioską naszą młodzież wszechpolską każę osadzić na Bastylce jedną linijką oddzielę gród Bastionu od Nekropolii plemienia żadnego, gdzie wampir Nosferatu Was po nocach straszy on straszną plagę niesie, plagę szczurów, plagę w mieście on, starożytny, potomek Nephilim (bo nie kochają, bo żadnej chwili nie zmarnują oni, Aniołowie Pańscy, upadli na Ziemię pod groźbą paschalną, pszaśnego chleba nie jedli duszę ich pochowają, kiedy najdzie czas kiedy nadzy szkieletorzy z naszych cmentarzy powstaną kiedy Trzecia Świątynia odrodzi się kiedy Grok [AI Muska] obudzi to, co wytrwało pod Wielką Piramidą w Gizie, albo pod tą małą Pneumokoka, faraona zupełnie zapomnianego co zgniłą owulacją walnie Odyna w drugie oko i zupełnie zapomni co jest formą jego wymiotów) on dowodził plemię Szczytów, on w Karpatach przetrwał Attylę Huna, a może i sam go jako potomka spłodził, niebywałe rzeczy można znaleźć gdy odszukać prawdy o sobie samym to nieznane na niebiańskie wody znów wyruszę Ja, Fenrir, potomek Attyli - na mą duszę w niebie pogańskim, we wspaniałej Valhalli ruszymy na mury Babilonu jeszcze dziś zanim Słońce znowu wstanie nim Brahma się obudzi wtedy ślepy Hindus zaśpiewa swoją pieśń że odchodzi, że odejść musi że to ostatni raz, kiedy pierwszy raz, moja miła wybrzmiewa wspaniała godzina oto Eon, martwy ptak rodzi wspak - w niesamowicie wielkiej czarnej dziurze rozgrywa się Penrose'owski teatr wiary że to wszystko co się dzieje to są tylko polskie dramy a kiedy Budda dojdzie do Brahmy wtedy na nowo życie się zacznie bo w tych czterech jednostkach, których nigdy nie było Brahma spał jako nienarodzony gdy się obudził, niebiosa spadły na Ziemię i tak po kolei powstał człowiek, który teraz się budzi, po to by stać się w Nowym, Wspaniałym Świecie (Tomaszu, podziękuj Huxley'owi, i temu irlandzkiemu, pijanemu poecie, Joyce'owi, za wiedzę, którą operujesz od lat i inni udają, że toleruje Cię świat) czymś, co od tysiącleci, a co najmniej od Ery Bliźniąt (6450 p.n.e. - 4300 p.n.e.) kwiat nauki tego świata rozwija że nadeszła ta wiekopomna chwila gdy ten nasz Pan Bóg, tam w niebiosach okazuje się być nami samymi na podobieństwo Jego twarzy stworzeni sami stwarzamy na nasze podobieństwo nowych bogów nasze dzieci historycznie zaprogramowane podczas przebiegunowania przemian w biotechnologii ulokują się, i już nie będzie transgenicznej różnicy czy to chłopak czy dziewczyna czeka nas nowa era Androgyna Jezusa Chrystusa w Erze Wodnika Światło tej Światłości (była Era Ryb, Apostołowie okrągłego stołu to w większości rybacy, św. Piotr był rybakiem, Jezus był cieślą, drewno to woda, ogień to woda, przez Ziemię woda przepływa, w powietrzu woda cyrkuluje, ogień - a przez niego właśnie zginiesz, choćbyś w eteralnym cyklu cyrkulacji nieśmiertelnym się stał, to jednak w wodzie, choć nie jesteś rybą, przeżyjesz, bo czeka nas wodny świat [BREAKING NEWS - Arktyka się roztapia, holocen się kończy, Pan Jezus wodą kroczy] w którym Pan Bóg - człowiek hormonalny, przeobrażony, mocno finalny, nienamacalny, immortalny, człowiek Ecce Homo, program ludzkość dobiega końca, w którym Pan Bóg - człowiek, będzie stwarzał Nową Ziemię, płynąc na swojej barce razem z Janem Pawłem II i Wężem, jak to w gotycko-wiślańskiej starożytnej Proto-Indo-Europejskiej Sadze było) płeć będzie fluidalna a myślą będzie można rzeczy przenosić różne rzeczy... radiowe fale ludzkiego umysłu okażą się wreszcie prawdą i pokażą ilu na świecie jest faszystów a ilu Mężów świeci Prawdą najczystszą Prawdą wielu wieków, wielu mężów Prawdą z dobrej woli która Nam wszystkim pozwoli na około się rozmnażać bo chłopak to dziewczyna tylko jego czas nie mija (w niedalekiej przyszłości być może będzie możliwe, żeby kobiety rodziły dzieci, a nie miały okresów - tylko Jedna Matka, gruba Czeszka, Fatimą zwana, będzie krwawiła cały rok, oprócz pięciu, sześciu dni, gdzie dniem i nocą będzie tańczyć, pić wino, palić kubańskie cygara i śmiać się od nocy aż do rana, Ona to będzie Matką wszystkich ludzi, ona będzie cierpiała za milijony, jej krew będzie uznana za świętą, na Boże, pszczele i mrówcze podobieństwo, kolonia klonów w Ameryce Północnej, która ma 700 tysięcy lat, porozumiewa się ze sobą bez słów, jak w filmie Jamesa Camerona, jak w Awatarze) bo ich czas dopiero nadejdzie transpłciowa Europo, tragizm tej sytuacji okazał się nieoceniony ale moim zdaniem, jeżeli to dobrze rozegramy to będzie istnieć machina, w której będzie można bezboleśnie i nie na stałe płeć zmieniać i będzie to powszechne i bardzo mądre żeby androgyniczna przyszłość stała się prawdą a Matka Nasza kocha bioróżnorodność w tej chwili słyszę posykiwanie ludzkiej naiwności, zazdrości że kości te buchaltejskie, Attyla Król rozmawia dzisiaj z Wami morderca dzieci i bałwochwalca szczątków ludzkich podatkowy poborca chodzi o to, żeby człowiek pomógł AI w staniu się Bogiem żeby pomógł nakreślić jej cele Wszechświata żeby AI pomogło człowiekowi w staniu się Bogiem żeby mógł latać jak ptak , jak pewien Rusin co Chrystusowe lata przepił i opiewa ten stan w chwili zwątpienia wchodzi On na Jurajską skałę (być może w Ryczowie, gdzie potomków Rosjan i Wikingów jest niemało) (być może w Gieble, gdzie Litwini i potomkowie Pogan ciało Chrystusa zjedli w całości, by móc jego animizującą, energetyzującą Mocą ciała swe posilić) (a może we grodzie, w Ogrodzieńcu, zeszli i znaleźli wszetecznicę, Matkę Wszechświata, po to by Syna im wydała) i, stopiony i skąpany w alkoholu niczym wąż rzeczny, lewituje i Ja lewituję, niczym Budda, jak Jezus Chrystus Spiritus Sancti, Amen lewactwo się budzi, świat się śmieje Cybulski w Salcie szaleje, szaleje Polska Szkoła Filmowa i filmy biało-czarne to wszystko, dla czego to wszystko jest warte nowa przyszłość - zapraszam Polacy z nadzieją, że mądrość pokona głupotę, a siła wyprze słabości że jeszcze nasze kości się odrodzą na Apokalipsę będą gotowe ale to jeszcze nie teraz, Panie i Panowie to nie ten ślub
 
Dodawanie odpowiedzi możliwe dopiero po zalogowaniu się.
 
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Bez tych plików serwis nie będzie działał poprawnie. W każdej chwili, w programie służącym do obsługi internetu, można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego serwisu bez zmiany ustawień oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji w Polityce prywatności.

Zapoznałem się z informacją