,,Jeden ; więc literacko to się jakoś broni- Przekonanie Wiara Nadzieja
Wysłany: 19:27:13 2025-06-24
22’33 - wstęp
Wszystko co ja zawsze robię
Musi być w ładnej formie
Bo wszystko co się w oczach mieni
Tego nikt nie doceni
A forma dobra być musi
Aby poczucie strachu i bólu zdusić
Wszystko przez los taki,
Który się śni jak Jondzie zderzaki,
Mogący wszystko w żart zmienić
I samą formę - wyraz cenić
Dając autorowi swobodę
Nie zwracając na przekazu urodę
Zauroczyć się mymi rymami
A nie treści smutkami
22’47 - wstęp 2
Nawiązań musi być też sporo
Wrzucając ,,Motyle” w kolorze moro
Tylko dla własnej satysfakcji
I aby dać Tobie atrakcji
Bo by cały tekst dobrze zrozumieć
Musisz wszystkie rozszyfrowywać umieć
Jedne są łatwe jak te na górze
Inne ciężkie jak na maturze
Lecz ty dasz radę kolego dobry
Bo miałeś przecież wynik ,,dobry”
Liczę na zrozumienie
Że to nie położy się na mnie cieniem
23’00 - wstęp 3
Temat ma nie być do końca jasny
Poruszę wyjść temat własny
Taka jest to obawa moja
Że będzie to czytane przez jakiegoś gnoja
Który pomyśli że to o czym innym
Pytając się kto jest tym złościom winny
Bo ma to być dzieło wybitne
I będzie przeczytane zanim kitnę
Ma to być właśnie mój hit
Hit jakiego nie ma nikt
Kończąc tą długą inwokacje
Zapraszam teraz na atrakcje
23’08 - rozwinięcie
Przekonanie o istnieniu rzeczy ważne jest
I teraz zróbmy sobie taki test
Rzućmy kośćmi raz i drugi
Otrzymując raz za razem wynik ubogi
Zaczynamy z żyć setką
I licząc na wygraną przed metką
Mamy do wyboru dwie akcje
Nic nie robić - iść na wakacje
Tracąc życie w każdej kolejnej turze
Pozostawiając na kościach kurze
Dlatego wybieramy kości
Doprowadzając się do złości
Trzeba wyrzucić szóstki trzy bądź cztery
I żeby będąc szczerzy
Dostać żyć dziesięć lub dwadzieścia
Ale do tego trzeba dużo szczęścia
Przy powodzenia braku
Tracisz trzy życia biedaku
Ani jeden się nie udał
Mimo że Poloneza nikt się nie bał
Wszystkie próby nudne były
I dla kości i kobyły
A życia się skurczyły
Kres nadciąga przekonania
Wiara zaczyna swe knowania
23’24 - rozwinięcie 2
Wiara bardzo ważna jest
Znowu zróbmy mały test
Używając Bo Burnhama
Nie Clarksona - tego hama
Który wierzył że wyjdzie z pokoju
I zazna tam wreszcie spokoju
Spędzając w domu czasu trochę
Ciężko stwierdzić ,,miał radochę”
Analizując scenę po ,,Bezpłatnym stażu”
Gdzie się dzieje magia montażu
Gdy się wszystkie weźmie Julki
Adze da się argumentów kulki
I wszystkie wyjścia próby
Mając w głowie myśli - marudy
Zrobi się konfrontację
Napiszemy adnotację
Oh no anyway…
Niby wszystko jest okej
Call me up and tell me a joke - śpiewa
Ale wiara w wyjście się słabo miewa
Patrząc na światło za rogiem
Nadzieja będzie moim Bogiem
23’48 - rozwinięcie 3
Nadzieja bardzo ważna jest
Teraz czas na ostatni test
Ale dajmy tutaj małe fory
Bez wymagań czy amfory
Która będzie teraz pusta
Sam szkielet od dołu po usta
Które unieść tylko się mają
I na zdrowie jeszcze ich zważają
Fizyczne i psychiczne każde czyli
Chyba że coś we mnie się myli
Dajmy trochę czasu
Trochę Martyny, Oliwii, ambarasu
Nawet te trochę niepamiętne wydarzenia
Zosi, innej Ali, przypomnienia
Odkładamy przekonania kości na bok
Od wiary jesteśmy na krok
Nadziei dajmy ze trzy lub cztery tury
Gdzieś rok wcześniej od matury
Miałem kiedyś jakieś szanse
Może nawet jakieś romanse
Ali/Ani jednego byłem pewny
Potem był tylko głos rzewny
Gdy Miśki pluszowe jak w toy story
Gdzieś uciekły gdy byłem gotowy
Kończąc tą dygresję
Mam małą awersję
Do nadziei która wciąż mnie trzyma
Note zmieniając zdania chyba
Na temat podejścia
I czego? Ulotnych chwil szczęścia?
Teraz powoli kończy się przygoda
Może czeka mnie potem nagroda
Gdy już nadziei się pozbędę
I bez żadnych oczekiwań i granic żyć będę
Granic w przyzwoitości
I swej powściągliwości
Jak na razie wciąż czekamy
Jeszcze chwilę nadzieję mamy
Choć jest ona bolesną
Teraz zapodam Łoną
Fruźki optymistów wolą
00’14 - zaskoczenie
Wszystko co tu piszę przecież jest żartem
Wydarzyło się niesamowitym fartem
Forma ma to wszystko przykryć
By nie dało się nic wykryć
Reakcji teraz się nie dowiem
Będę przez tydzień unikał, bowiem
Nie jestem dumny z tego
Bardzo boli moje ego
Bo momencie twej radości
Ja narzekam tu ze złości
Że mam potrzebę pisać tego
Ty nie wysilaj umysłu swego
Bo ciężko pomóc przypadku mego
Jedynie piwa brak
I muzyki disco smak
Odwraca uwagę od nadejścia
Tego brzydkiego Września
22’56 zakończenie 2
Wszystko zaczęło się od początku
W pewnym myśli zakątku
Który z czasem się trochę zmieni
Gdzie ludzie będą trochę zmartwieni
W środku myślącego mięśnia
Trzymając chęć i nadzieję aż do września